pasażer - 2010-04-11 18:35:39

Najstarsze rządzi, średnie negocjuje, najmłodsze opiera się na pozostałych. Miejsce, jakie zajmujesz w rodzeństwie, determinuje twój sposób traktowania ludzi. Dlatego, jeśli chcesz stworzyć dobry związek, w którym będziesz w stanie naprawdę się dogadać, szukaj podobnych do siebie.

Niektórzy psychologowie twierdzą, że najlepiej dobrane pary to te, w których obie strony w dzieciństwie zajmowały tę samą pozycję w rodzeństwie. Według tej hipotezy, świetną parą będzie dwójka najstarszego rodzeństwa, ale już "starszy brat" i "młodsza siostra" będą mieć problemy z rozwiązywaniem konfliktów.

Skąd się wzięło

Często zakładamy odwrotnie. Kiedy spotykasz faceta i na kolejnej randce dowiadujesz się, że jako nastolatek opiekował się swoją młodszą siostrzyczką, jesteś w siódmym niebie. A więc i ciebie otoczy męskim ramieniem! Sama jesteś młodszą siostrą i zawsze marzyłaś, żeby twój brat, zamiast się z ciebie wyśmiewać, bronił cię przed kolegami. Jednak to wcale nie znaczy, że taki starszy brat w postaci partnera cię uszczęśliwi. Może być wręcz przeciwnie. Przenoszenie ról z dzieciństwa na relację z bliską osobą może bardzo szybko stać się destrukcyjne.

Osoby o tej samej pozycji w rodzeństwie mają podobne doświadczenia. Nauczyły się podobnych zachowań. Podobnie traktują innych ludzi. W podobny sposób rozwiązują konflikty. Dzięki temu często mają wrażenie, że znają się od dawna.

- Kiedy poznałam Mateusza, nie mogłam zrozumieć, dlaczego mimo tak różnych zainteresowań potrafimy gadać godzinami - zwierza się Hanka. - I jak to się dzieje, że pochodząc z zupełnie różnych środowisk, śmiejemy się dokładnie z tych samych rzeczy. Wkrótce okazało się, że oboje urodziliśmy się jako ostatni w wielodzietnych rodzinach. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że dookoła jest mnóstwo ludzi. I do tego, że jeśli czegoś chcemy, musimy o to walczyć, ale raczej fortelem, niż przemocą. Od czterech lat jesteśmy małżeństwem i ciągle świetnie się ze sobą bawimy.

Siła przyzwyczajenia

- Byłam raz z chłopakiem, który strasznie mnie wzruszał opowieściami o tym, jak starsze siostry go gnębiły w dzieciństwie. Ja sama prawie wychowałam czwórkę młodszego rodzeństwa - opowiada Mania. - Czuliśmy, że jesteśmy idealnie dopasowani, bo zaspokajamy swoje potrzeby. Ale dość szybko okazało się, że poza ustalonymi rolami: ja opiekunka, on biedny miś - nie mamy sobie nic do zaoferowania.

Według teorii o przemożnym wpływie naszej pozycji w rodzinie na to, jakie relacje budujemy z partnerami, ta sytuacja była nie do uniknięcia. Mania i jej były chłopak zbyt wiele dobrze znajomych zachowań odnajdowali wzajemnie u siebie, żeby móc się wyzwolić z przyzwyczajeń i nauczyć komunikować po partnersku.

Schemat, który się tutaj pojawia, jest analogiczny do schematu relacji, jakie mamy z rodzicami. Rzadko zdarza się, że młodzi ludzie (a potem dorośli) wyrastają ze swojej dziecięcej relacji z rodzicami. Tylko nielicznym się to udaje. Wystarczy, że tata jednym słowem skomentuje, że ostatnio opuszczasz się w pracy, a ty cała gotujesz się w środku, bo przypomina ci się, jak w czwartej klasie zrobił ci awanturę o przyniesienie trójki z historii.

www.thais-strefagier.pun.pl www.jdyt2.pun.pl www.otwockkraszewskiego.pun.pl www.klasa3be.pun.pl www.justpro.pun.pl