Forum psychologiczne o depresji.
Strony: 1
Humor
Kolejną jaskółką powracającego zdrowia były nawroty twego charakterystycznego, to znaczy złośliwego, poczucia humoru. Dobrze pamiętam tę pierwszą, nieśmiałą i niewyraźną, ale jakże sympatyczną, bo wypowiedzianą na zakończenie szczególnie smutnego spotkania. Powiedziałaś - „No to sobie ojciec nazbierał dziś materiałów do ignacjańskiej medytacji o piekle!”. Albo gdy przyniosłaś rysunek znanego krakowskiego kpiarza i śmiałaś się na głos z jego dowcipnej treści - „Twoja depresja w porównaniu z moją depresją jest wprost śmieszna!”. Lub gdy odpierałaś moje argumenty: „To nie twoja wina…”, mówiąc: „Nieźle mnie ojciec wychowuje! To ja godzinami leżę w łóżku, zawalam obowiązki, odcinam się od świata, a ojciec mi mówi «Nie martw się dziecko! Poleż sobie! To tylko depresja!». Czy to jest ta słynna pedagogika jezuicka?”. „Nie wiem - odparłem skonsternowany, bo życzliwość nie jest moją najmocniejszą stroną. Ale od razu dodałem: - Podobno sąd ostateczny też tak ma wyglądać!”. I śmialiśmy się już razem.
Boże, o ileż uboższy byłby ten świat bez śmiechu i humoru! I o dziwo, im większego wcześniej smutku się doświadcza, tym późniejsza radość jest większa. To dobrze wróży tym naszym smutnym czasom! Doświadczyłaś tego, co to są „usta pełne śmiechu”, o których mówi psalmista, bo jak nikt inny znasz też smak gorzkich łez.
Offline
Strony: 1